MOPSiK to idea sterylizacji w tych regionach Polski, gdzie zwierzęta takie jak psy i koty nie widziały lekarza weterynarii na oczy przez całe swoje życie, gdzie nikt nie zastanawia się nad tym, czy zabijanie szczeniąt czy kociąt nie jest przypadkiem łamaniem praw zwierząt…

Międzyorganizacyjny Ogólnopolski Program Sterylizacji i Kastracji psów i kotów – MOPSiK jest porozumieniem zawartym początkowo przez cztery, a obecnie przez dwie organizacje: Fundację „Przyjaciele Czterech Łap” z Nowogródka Pomorskiego w woj. zachodniopomorskim oraz "Fundację Obrony Praw Zwierząt ANACONDA” z Gorzowa Wlkp., w woj. lubuskim. Fundacje stale współpracują z przychodnią weterynaryjną. Celem projektu jest ograniczanie bezdomności psów i kotów poprzez ich sterylizację. I nie byłoby w tym projekcie nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że zabiegi w ramach projektu przeprowadzane są w specjalnie do tego przystosowanym mobilnym pomieszczeniu – tzw. STERYLOBUS.

Jak działa MOPSiK-owy STERYLOBUS?

Kiedy otrzymujemy zgłoszenie, że w konkretnej miejscowości istnieje problem nadmiernego rozmnażania się psów, czy kotów, działania rozpoczynamy od solidnego wywiadu środowiskowego. Wolontariusze fundacji spotykają się z mieszkańcami oraz władzami danej miejscowości/gminy. Negocjowana jest możliwość współpracy z gminą. Czasem ta współpraca ogranicza się jedynie do udostępnienia placu, czy pomieszczenia na spotkania z mieszkańcami, a czasem (co nas najbardziej cieszy), gmina dofinansowuje część zabiegów. Gdy zapadnie decyzja, że robimy terenową akcję, czas na dalsze działania wolontariuszy. To oni organizują spotkania grupowe lub rozmawiają z każdym z osobna. Przedstawiają zalety, ewentualne ryzyko związane z zabiegiem, rozdają ulotki informujące, jak należy przygotować zwierzę do zabiegu i jak należy się nim opiekować już po zabiegu. Kiedy lista pacjentów jest gotowa, ustala się termin przyjazdu MOPSiK-owego STERYLOBUSU. Ekipa operacyjna pojawia się na miejscu dużo wcześniej niż inni, tak, by o godzinie 9:00 zaprosić pierwszego pacjenta. Na miejscu obecny jest także nasz sztab biurowy z dokumentacją. Każdy właściciel zwierzęcia wypełnia specjalną deklarację, w której informuje nas o stanie zdrowia swojego czworonoga oraz podpisuje zgodę na zabieg. Po dokonaniu formalności, opiekun przekazuje swojego pupila pod opiekę zespołu medycznego. Przed zabiegiem każdy zwierzak przechodzi badania i jeśli nie ma przeciwwskazań, zespół operacyjny przystępuje do pracy.

Cierpliwe dążenie do celu

Zdarza się czasem, że jakiś wyjazd trzeba przełożyć, bo opiekunowie z danej miejscowości się rozmyślili, bo „to przecież okaleczanie zwierząt”. Oznacza to kolejne godziny pracy dla wolontariuszy. Pracy polegającej na rozmowach i żmudnej edukacji, że lepiej zapobiegać rozmnażaniu, niż zabijać młode. Podczas prawie każdej akcji udaje się „wyłapać” także zwierzaki, które zamiast zabiegu sterylizacji czy kastracji powinny być poddane natychmiastowemu leczeniu z powodu zaawansowanej choroby. Nierzadko wizyta wolontariuszy ratuje więc zwierzęta przed rozwojem chorób, a nawet śmiercią. Zespół operacyjny pracuje przez 8 -9, a nawet 10 godzin, a i po tym czasie koordynator i lekarz weterynarii pozostają w gotowości pod telefonem. Zawsze może się przecież wydarzyć coś niespodziewanego. Każdy opiekun otrzymuje informator z numerami telefonów, na wypadek, gdyby coś go niepokoiło, miał pytania. Kolejny dzień, to porządkowanie dokumentacji, aktualizacja statystyk i najprzyjemniejsze- rozmowa z osobami, które zdecydowały się na zabieg swojego czworonoga. Zawsze słyszymy DZIĘKUJĘ!

Jeszcze dużo do zrobienia

Naszą działalność rozpoczęliśmy w 2011 roku. Przed nami kolejne wyzwania, kolejne miejscowości, w których psy i koty czekają na pomoc. Prosimy więc nieśmiało o wsparcie naszej inicjatywy: